Wywalczyliśmy awans !!! Część 2

Pierwszego seta lepiej rozpoczęli Łęczycanie i niemal przez cały czas utrzymywali dwu- trzypunktową przewagę. Wiking zbliżył się na jeden punkt przy stanie 18:17 i taka przewaga utrzymała się przez kilka następnych akcji. Przy stanie 21:20 dla MMKS na zagrywkę wszedł Marek Kasprzak i w tym ustawieniu zdobyliśmy kolejne cztery punkty kończąc seta do 20
W drugiej partii Wiking szybko zrewanżował się za porażkę z pierwszego seta prowadząc praktycznie od początku do końca wygrał pewnie do 18
Set trzeci rozpoczął się od wyrównanej gry obu zespołów. W środkowej części zarysowała się lekka przewaga MMKS, ale została zniwelowana przy stanie po 19 i w końcówce znów trwała gra punkt za punkt. Pierwszego setbola MMKS miał przy stanie 24:23, ale przeciwnikom udało się go obronić. Kolejna piłka setowa zakończyła partię i siatkarze z Łęczycy objęli prowadzenie w setach 2:1.
W czwartym secie po wyrównanym początku to Łęczycanie rozdawali karty. Od stanu 10:5 prowadzili zdecydowanie powiększając jeszcze przewagę. Przy stanie 19:13 wszystko wskazywało na to, że set czwarty będzie ostatnim w tym spotkaniu. Jednak przy stanie 20:15 straciliśmy pięć kolejnych punktów i z ogromnej przewagi nie pozostało nic. Kolejne akcje gramy punkt za punkt i prowadzimy 22:21. To jednak nie był koniec nieszczęść w tym secie, Wiking zdobywa kolejne cztery punkty i przegrywamy praktycznie wygranego seta do 22. Na tablicy świetlnej pojawia się 2:2.
Po tak dotkliwej porażce MMKS nie może się pozbierać, co skrzętnie wykorzystują siatkarze z Tomaszowa. Przy zmianie stron prowadzą już 8:3 i utrzymują pięciopunktową przewagę przez kilka kolejnych akcji. Gdy na tablicy widniał wynik „MMKS 9:13 WIKING” nawet najwięksi optymiści nie przypuszczali, że można jeszcze odwrócić losy tego spotkania. Wtedy na zagrywkę wchodzi Paweł Kurowski, który skutecznym serwisem odrzuca Wikingów od siatki. Przeciwnicy zaczynają się mylić, a MMKS zaczyna odrabiać punkt po punkcie. Skutecznie gra nasz blok, bezbłędnie funkcjonuje obrona. Przy stanie 11:13 trenerzy Wikinga proszą o czas, ale to nie wybija nas z uderzenia. Kolejne udane akcje doprowadzają do remisu i gra zaczyna się od nowa. Wiking rozbity naszą skuteczną grą w końcówce nie potrafi wyprowadzić skutecznej akcji, zdobywamy kolejny punkt i mamy meczbola. Emocje sięgają zenitu i kiedy po kolejnym skutecznym bloku piłka wpada „za kołnierz” tomaszowskim obrońcom w łęczyckich szeregach wybucha euforia. To, co przed chwilą wydawało się nierealne, staje się faktem – po ponad dwóch godzinach morderczej walki pokonujemy kolejnego przeciwnika i mamy otwartą drogę do finału.
Po dwóch godzinach nasz awans przypieczętowuje Zawisza Pajęczno pokonując w drugim sobotnim spotkaniu Skrę III Bełchatów 3:0.
0 komentarzy:
Dodaj komentarz
<< Powrót